poniedziałek, 11 października 2010

-Puk, puk.
-Kto tam?
-To ja. Jesień. Otwórz okno, bo mi chłodno.
-Miałam nadzieję, że już nie przyjdziesz.
-Jestem. I nie uwolnisz się ode mnie. Spójrz. Spadają liście, dzień szybko się kończy. Czasem pada deszcz i ciągle jest zimno. Ludzie jacyś tacy przygnębieni.
-Przestań.. nie chcę. Znowu.
-Zobacz. pierwsza łza. Jakie to przykre. No idź, połóż się na dywanie. Włączę Ci dobrą muzykę.
-Nie dam rady, prawda?
-Nie. Wszystko spieprzysz. Prędzej czy później.
-Okej. Włącz PJ.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz