środa, 3 listopada 2010

Nagle podniosła głowę do góry. W idealnym momencie. Minutę później byłaby o przystanek za daleko. Rozejrzała się dookoła i nagle zaczęła dopuszczać do siebie gdzie się znajduje. Czuła, że nagle pojawiła się tu z innego świata. W wagonie było około 6 osób. Wydawało jej się, że wszyscy na nią zerkają. -czy oni czytają w moich myślach? czy wiedzą, co przed chwilą robiłam? Może -spojrzała na otwartą książkę - czytałam na głos?
Wiedziała co musi w tym momencie zrobić. Musiała szybko się stamtąd ulotnić. Nie mogła znieść wzroku tych ludzi.
Tramwaj leniwie zbliżał się do przystanku, a ona ze zniecierpliwieniem patrzyła na ręce konduktora. - Szybciej. szybciej. Nie wytrzymam tu dłużej...
Nie wiedziała co zrobić. Zdawała sobie sprawę, że niedługo otwrzą się drzwi, ale wpadła w panikę. - Ci ludzie nie dają mi spokoju. Czegoś chcą. Nie mogą tak bezczelnie się na mnie patrzeć!
Odwróciła się z przerażeniem i zauważyła ciekawskie spojrzenia nawet z końca wagonu. - Szybciej ! - krzyknęła i w tym momencie drzwi się otworzyły.
Zbiegła po schodach jakby ktoś ją gonił, ale nie zdążyła zrobić dwóch kroków i nagle spłynął na nią chłód. Deszcz niczym szpilki wbijał się w jej twarz i chociaż to bolesne łaknęła więcej. Stała z głową wysoko zwróconą do góry i nagle kolejna rzecz ją zaskoczyła. Usłyszała muzykę. Na początku wydawała się być daleko, jakby z czyjegoś okna, ale otaczały ją tylko pędzące samochody. Po kilkunastu sekundach poczuła nieznośny ból. Muzyka. Konkretna piosenka wbijała się w nią jakby chciała wywiercić w głowie dziurę na wylot. Nie mogła tego znieść. Słuchawki jakby przyklejone, nie chciały opuścić uszu, chociaż to może podświadomość nie pozwalała jej się od nich uwolnić. Stanęła przy przejsciu dla pieszych ciągle szarpiąc się ze sobą i z myślami, które nachodziły ją przez tą piosenkę. - Nie chcę tego. NIE CHCĘ ! - krzyczała z rozpaczą. Tak bardzo chciała uniknąć tej muzyki, że wybiegła na ulicę. Spojrzała w stronę nadciągającego ukojenia. - zaraz ogłuchnę. za chwilę nie będę musiała tego słyszeć.Uwolnię się.
Stała i czekała. Odliczała sekundy ciągnące się leniwie. Sekundy do błogiego spokoju. Krzyknęła jeszcze raz słowa, których dawno nie używała i przygotowała się na ciszę.

Trzy pasy trąbiących samochodów nagle zatrzymały się.
Czerwone światło zakończyło wyścig z czasem. Zatrzymało wszystko w miejscu. Wydawało się, że nic się nie rusza, że świat zamarł. Jedynie muzyka, jakby ciszej uwalniała się do jej uszu.
Zrobiła kilka kroków, przebiegła na kolejnym czerwonym świetle, by w ciemnej uliczce usiąść na krawężniku i rozkleić się. Wszystko nagle zaczęło się z niej uwalniać. Zwinęła się w kłębek i nie mogła się pozbierać.
Nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Nikt jej nie uwolnił od cierpienia. Nikt nie wziął na siebie jej odpowiedzialności. Nikt nie dał jej złotej rady jak ma żyć. Nikt w końcu nie sprawił, że ból się skończy.

 Płakała jakieś 10 minut. Wstała, przygładziła włosy, wytarła oczy rękawem. - To nic. zdarza się - powiedziała do siebie.

Później poszła do domu i stwierdziła, ze nic się nie zmieniło. Jedynie wielka ciekawość jak ta książka się skończy. Przecież to od niej wszystko się zaczęło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz